piątek, 17 lipca 2015

1

I can't live,
If living is without you

PAŃSKA ŻONA
WYPADEK
PIJANY KIEROWCA
DZIECKO
SZPITAL 

Te słowa dudniły mi w głowie. Stałem chwilę w bezruchu. Z szoku wyrwał mnie Mariusz Wlazły:
-Michał, co się stało?!-szarpnął mnie za ramię,a ja ocknąłem się, porwałem klucze do samochodu i pobiegłem czym prędzej do pojazdu zostawiając poddenerwowanych kolegów bez wyjaśnienia. Ledwo prowadziłem. Trzęsły mi się ręce. Bałem się. O Dagmarę. O dziecko. Podczas drogi do szpitala złamałem chyba wszystkie przepisy. Dzięki Bogu, że nie złapała mnie policja. Po dotarciu pod budynek pobiegłem czym prędzej do środka i udałem się do recepcji. Już nie mogłem wytrzymać. Zacząłem krzyczeć:
-Jestem Michał Winiarski! Podobno przywieźli tu moją żonę, Dagmarę! Miała jakiś wypadek! Ona jest w ciąży! Z dzieckiem wszystko w porządku?!- pani pielęgniarka uspokoiła mnie i zakomunikowała, że chce się ze mną widzieć lekarz. Wskazała mi pokój, do którego mam się udać. Zapukałem i po usłyszeniu PROSZĘ, wszedłem do środka z sercem w gardle. Przedstawiłem się.
- O! Pan Winiarski. Muszę z panem o czymś porozmawiać..- zaczął spokojnie lekarz. Mężczyzna w średnim wieku, lekko przyprószony siwizną, co wskazywało na to, że jest lekarzem z długim już stażem pracy.
- Moja żona...Czy wszystko z nią i z dzieckiem w porządku?- modliłem się, by było.
- To jest właśnie ta sprawa.. Pańska żona.. Nie wiem od czego zacząć. Jak pan za pewnie już wie, miała wypadek i to dosyć poważny. Pijany kierowca wjechał w jej auto.. Niestety, pani Dagmara straciła dziecko..-urwał.
-O Boże...- szepnąłem, zakładając ręce za kark - a z nią wszystko w porządku?
- Jak na razie nic nie możemy powiedzieć. Miała dosyć poważny uraz głowy. Jest nieprzytomna.Może pan ją zobaczyć- zerwałem się z krzesła oznajmiając w ten sposób mężczyźnie, że chce zobaczyć moją ukochaną. Lekarz wskazał mi salę, na której leżała Dagmara. Gdy zobaczyłem ją przez szybę łzy napłynęły mi do oczu. Miała obandażowaną głowę, rurkę w budzi, była podpięta do sprzętu medycznego, który monitorował pracę jej serca. Nie mogłem uwierzyć, że przez jednego skurwysyna straciłem syna i mogę stracić żonę. Byłem wściekły. Obiecałem sobie, że się zemszczę. Cicho otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Przysunąłem krzesło do łóżka i usiadłem, łapiąc żonę za rękę. Patrzyłem na nią i nie mogłem uwierzyć, że wiecznie śmiejąca się kobieta, która tym swoim uśmiechem skradła mi serce, kobieta, która poświęciła swoją karierę dla dziecka, kobieta, która była ze mną kiedy ja miałem kontuzje, zawsze mnie wspierała.. Że ona teraz leży tu nieprzytomna i nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Nagle z zamyślenia wyrwała mnie pielęgniarka:
-Niech pan do niej mówi. To pomaga - uśmiechnęła się do mnie na co moje kąciki ust tylko drgnęły. Kobieta podpięła Dagmarze kroplówkę i wyszła.
-Skarbie.. - zacząłem.- Błagam... Nie zostawiaj mnie. Nie zostawiaj NAS. Oliwier jest u dziadków. Bądź spokojna.- W tej chwili zorientowałem się, że pewnie moi rodzice denerwują się, dlaczego nie odebraliśmy jeszcze Oliwiera, ale nie spuszczałem wzroku z żony i kontynuowałem. Później do nich zadzwonię.- Musisz być silna. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Jeszcze będziemy mieli dużo dzieci.. - urwałem i przeniosłem wzrok na część ciała kobiety, która jeszcze dzisiaj rano była mocno zaokrąglona. Teraz nie było po tym śladu.- Oczy momentalnie mnie zapiekły.W głowie miałem totalną pustkę. Co będzie dalej? W tym momencie do sali weszło kilku lekarzy. Przeprosili mnie i wyprosili z sali, ponieważ jest obchód. Posłusznie wyszedłem . Od razu sięgnąłem do kieszeni spodni po telefon, by powiadomić moich rodziców o całej sytuacji.Wykręciłem numer i już po jednym sygnale usłyszałem głos mojej mamy. Spokojnie opowiedziałem jej wszystko po kolei. Sam za wiele nie wiedziałem, ale jednak to coś. Starałem się uspokoić moją rodzicielkę, gdyż wiedziałem jakie ma kłopoty ze zdrowiem, a bardzo się zdenerwowała. Ustaliliśmy, że zadzwonię do rodziców Dagmary i powiadomię ich o wypadku, żeby się nie martwili. Przerażał mnie fakt, że mama mojej żony nie za bardzo za mną przepadała, mimo iż byliśmy już tyle lat razem. Oliwier zostanie na razie u moich rodziców, którzy spróbują mu jakoś wytłumaczyć całą sytuację. Zakończyłem rozmowę, by rozpocząć kolejną tym razem z Mariuszem, który dobijał się do mnie. Jemu też wytłumaczyłem całą sytuację. 
-Boże, Michał, tak mi przykro. Powiedz, mogę coś dla ciebie zrobić? 
-Tak. Idź, proszę cię, do trenera i opowiedz mu o wszystkim. Muszę wziąć wolne. 
-Nie ma sprawy stary. Trzymaj się. 
-Jestem twoim dłużnikiem do końca życia. Na razie - nacisnąłem czerwoną słuchawkę i tym samym momencie z sali wyszli lekarze. Podszedłem do jednego z nich z nadzieją, że czegoś się dowiem. 
- Niestety, nadal nic nie możemy Panu powiedzieć. Sami z resztą nic nie wiemy. Stan Pana żony jest poważny, ale stabilny. Jak na razie musimy być dobrej myśli. -  zakomunikował mi mężczyzna po czym odszedł. Mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałem na wyświetlacz i od razu gula podeszła mi do gardła. Dzwoniła mama Dagmary. Ale co ja jej powiem ?! Przecież ona mnie nienawidzi. Odebrałem .
- Tak słuch...
- Michał ! Gdzie ty jesteś do jasnej cholery!- przerwała mi kobieta - Dagmara nie odbiera telefonu ! Coś się stało ?!
- Tak, ale proszę się nie denerwować- zacząłem spokojnie - Dagmara... ona miała wypadek .
- Rany Boskie ! W którym szpitalu ona jest ?! - wytłumaczyłem rodzicielce mojej żony gdzie mieści się budynek - Dobrze, ale czy wszystko z nią w porządku? I czy wszystko w porządku z maluszkiem? - Oczy znowu mnie zapiekły.
- To nie jest rozmowa na telefon. Czekam na panią w szpitalu - podałem jej jeszcze oddział i numer sali po czym rozłączyliśmy się. Poszedłem do żony. Usiadłem znów na krześle i wziąłem rękę Dagmary.
- Wszystko będzie dobrze - wyszeptałem i pocałowałem dłoń kobiety. Spojrzałem na zegar nad drzwiami . 15:37. Nie tak to miało być. Za 3 miesiące na świat miał przyjść nasz drugi synek. Mieliśmy być najszczęśliwsi na świecie, ale przecież jeszcze dzisiaj rano byliśmy. Wiem, że do końca życia już w nas pozostanie ta pustka, mimo iż będziemy mieć jeszcze dużo dzieci. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Moim oczom ukazali się teściowie. Wysoki mężczyzna obejmował kobietę, która, gdy tylko zobaczyła swoją córkę, zatkała usta dłońmi, tłumiąc jęk. Weszli do środka, ja natomiast wstałem i przywitałem się. Nigdy za mną nie przepadali, a zwłaszcza Maria-mama Dagmary. Ona uważała, że zmarnuje życie jej córce. Że moje częste wyjazdy zrujnują ją psychicznie. Że zawsze będzie żyła w moim cieniu. Że będzie się przy mnie marnować zawodowo, a co najważniejsze, że ja, sławny, bogaty siatkarz na pewno ją zdradzę, a później porzucę dla jakiejś młodej, wypindrzonej laski. Zawsze bardzo bolało mnie to, że mają mnie za takiego człowieka i przy każdej okazji próbowałem udowodnić im, że tak nie jest. Dagmara sama podjęła decyzję wychodząc za mnie. Wiedziała, na co się pisze i co ją czeka. Jej to nie przeszkadzało, bo mnie kocha. Mam wiele fanek, często wyjeżdżam i nie jest to zależne ode mnie. Zgodziła się na to wszystko, bo jest DOROSŁA, lecz jej rodzice tego nie rozumieją. Jestem z Dagmarą już 10 lat, a oni najchętniej odseparowaliby nas, bo uważają, że nadal jestem dla niej zagrożeniem. Pomimo tego, jak mnie traktują to, co usłyszałem od Marii, zamurowało mnie
- Wyjdź stąd - zaczęła spokojnie. - Wyjdź ! - krzyknęła. Spojrzałem na Krzysztofa, jej męża. Jego wzrok wlepiony był w podłogę. Kobieta kontynuowała, widząc, że nie mam zamiaru wyjść.  - Rozmawiałam z lekarzem. I wiesz co ci powiem? To twoja wina! Gdybyś był w tedy w domu, jak normalny człowiek, który spędza soboty ze swoją rodziną nie doszłoby do tego. Ciebie nigdy nie ma w domu ! Najlepiej będzie, jeśli zostawisz Dagmarę. My się nią zajmiemy. Ona cię nie potrzebuje - we mnie się gotowało. Każde słowo było jak nóż wbijany w serce. Dlaczego oni mnie tak nienawidzą ? Nagle monolog kobiety przerwał cichy szept 
- Gdzie ja jestem?

_______________
 Oddaję w wasze ręce 1 rozdział :)
Mam nadzieję, że wam się podoba ^^
Liczę na komentarze:D
Pamiętajcie również o zakładkach INFORMOWANI i WASZE UWAGI
 A tak by the way to jesteśmy w półfinale LŚ ! Nie wiem jak wy, ale ja jestem dumna z chłopaków. Ich wczorajsza gra to była po postu bajka ;p

1 komentarz:

  1. Wzruszające <3 Jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam! Weny :*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń